Bóg jest wszechmocny. Może dokonać wszystkiego, co zechce. Biblijny opis dzieła stworzenia obrazuje ten przymiot Boga, wskazując na skuteczność Jego słowa: „Bóg rzeki: Niechaj się stanie… i stało się” (por. Rdz 1, 3.6.9). Wielokrotnie też Pismo Święte opisuje wydarzenia, w których działanie Boga wykraczało poza prawa natury. W ten sposób ludzie poddani tym prawom mogli doświadczać, iż nic nie jest w stanie zniweczyć jakiegokolwiek zamysłu Boga. W końcu, podczas zwiastowania, archanioł Gabriel stwierdza wprost, że „dla Boga (…) nie ma nic niemożliwego”. (Łk 1, 37).
Jezus Chrystus, wcielony Syn Boży posiada wszystkie przymioty Boga. I On jest więc wszechmocny. A jednak w Nazarecie, rodzinnym mieście Jezusa, okazało się, że „nie mógł tam zdziałać żadnego cudu, jedynie na kilku chorych położył ręce i uzdrowił ich” (Mk 6, 5). Ewangelia wyjaśnia, że ta niemożność dokonania cudu miała swoje źródło w postawie ludzi. Rodacy Pana Jezusa powątpiewali. Znali Go od urodzenia, znali Jego krewnych i nie dopuszczali do siebie myśli, że ten Syn ubogiego cieśli może być wysłańcem Bożym. To właśnie ich brak wiary był przyczyną „niemocy” wszechmocnego Syna Bożego. Bóg nie działa wbrew człowiekowi. Stwarzając go, obdarzył go wolnością. Przejawia się ona między innymi w tym, że człowiek może swobodnie decydować o „tym, czy poddać się działaniu Boga, czy też nie. Jest to wyraz najwyższego szacunku, jaki Bóg żywi w stosunku do swego umiłowanego stworzenia. Niestety, nasze decyzje opierają się najczęściej na osądzie, czy propozycje, jakie wysuwa Bóg, przystają do ludzkiej rzeczywistości, czy są po ludzku wyobrażalne. Osąd ten ma za kryterium prawa właściwe dla świata stworzonego, nie zaś nieskończone możliwości Boga. Ludzki rozsądek często bierze górę nad wiarą. Człowiek odrzuca obietnice Boga jako nierealne, zanim doświadczy Jego działania. Zdaje się, że jest to zjawisko dość częste.
Usiłujemy rozwiązać różnorakie problemy naszego codziennego życia raczej w oparciu o nasze własne siły, niż o moc Boga. Owszem, modlimy się o pomoc w naszych przedsięwzięciach, ale usiłujemy dokonać ich według własnego pomysłu i przy użyciu dostępnych nam środków. Gdzieś w podświadomości modlitwie towarzyszy myśl: jeśli Pan Bóg się w to włączy, to dobrze, ale muszę liczyć na siebie. Tymczasem wiara polega na tym, że wpierw liczymy na Boga, a potem, starając się rozeznać Jego zamysł, podejmujemy współpracę w miarę naszych ludzkich możliwości.
Nie jest to łatwe. Jak bowiem przekonać bezrobotnego, że powinien wpierw zaufać Bogu i dopiero potem szukać pracy? Jak dowieść choremu, że Bóg może przywrócić mu zdrowie, skoro wyspecjalizowana medycyna XXI wieku zawodzi? Jak obudzić w sercu matki samotnie wychowującej dzieci przekonanie, że Bóg jej pomoże, skoro rozum opiera się na codziennym doświadczeniu opuszczenia i samotności pośród różnorakich problemów? Wielokrotnie prosimy Boga o przemianę naszego życia i wciąż popełniamy te same błędy, które zdają się dowodzić, że jest On bezsilny wobec naszej słabości. A jednak Bóg jest wszechmocny i kto zdobędzie się na wiarę w Jego nieskończoną moc, może góry przenosić (por. Mt 17, 20). Potrzeba wiary. Wiara jest darem Boga. Każdy człowiek otrzymuje go wraz z darem życia. W sakramencie chrztu wiara zostaje ożywiona mocą Ducha Świętego. Jednak, jak wszystkie inne Boże dary, tak i ten jest wpisany w wolność człowieka. Możemy go w sobie zagłuszyć, albo rozwinąć.
Wiara słabnie, gdy to, co widzialne dla oczu i wytłumaczalne dla rozumu staje się ważniejsze od propozycji Boga, które poznajemy dzięki słowom i czynom Jego Syna zapisanym w Ewangelii. Rozwija się zaś i umacnia, gdy człowiek stara się zharmonizować osąd rozumu z doświadczeniem działania Boga w codziennym życiu. Musi więc wpierw dostrzec, że wszechmoc Boga objawia się nie tylko w sposób cudowny, ale – i to chyba najczęściej – w sposób zwyczajny dla ludzkiej rzeczywistości: zazwyczaj nie jest konieczne, by Stwórca szukał pracy dla bezrobotnego, zsyłał cudowne lekarstwo dla chorego, czy obsypywał dobrami będących w potrzebie. Wystarczy, że swym zrządzeniem postawi blisko kompetentnych, gotowych do pomocy ludzi, stworzy takie sytuacje, w których będą oni mogli spełnić Jego zamysł. Wystarczy, że sprawi, iż ci, którzy odwołują się do Jego wszechmocy, dostrzegą rysujące się możliwości zmiany własnej sytuacji i skorzystają z nich.
Nieskończona moc Boga ujawnia się często w tak naturalny sposób, że prawie nie zdajemy sobie sprawy z tego, że to On działa. Dlatego, w trosce o pogłębienie wiary, trzeba na co dzień odkrywać ślady działania Bożego. Kto je dostrzega, umacnia w sobie ufność, że również w chwili wyjątkowej potrzeby Wszechmocny przyjdzie z pomocą, i ożywia w sobie gotowość na jej przyjęcie. Budzenie wrażliwości na działanie Boga dokonuje się na modlitwie – szczególnie na modlitwie dziękczynienia. Człowiek, który dostrzega dobro dokonujące się w jego życiu, i z radością dziękuje za nie Bogu, odnawia w sobie doświadczenie Bożej mocy, do którego może odwołać się w chwili, gdy rozsądek prowadzi ku zwątpieniu.
Doświadczenia wiary, dzięki której Bóg czyni w naszym życiu cuda, nie można opowiedzieć. Trzeba je przeżyć. Trzeba choć raz spróbować do końca zaufać Bogu, by przekonać się, że On prawdziwie jest wszechmocny. Oby nasz brak wiary nie był przyczyną niemocy Boga wobec nas samych!
Ks. Paweł Ptasznik
Fot. Thought Catalog/Unsplash.com