Weselni goście byli pochłonięci zabawą. Nikt nie zwrócił uwagi, gdy starosta weselny szepnął na ucho panu młodemu, że zaczyna brakować wina. Nie uszło to jednak uwagi Maryi. Dostrzegła zakłopotanie najpierw na jego twarzy, a potem w oczach jego oblubienicy. Radość godów weselnych została przygaszona troską: co zrobić? Taki wstyd!
Nie wiadomo, czy zwierzyli się z tego niespodziewanego kłopotu Maryi, czy też sama, wrażliwa i czujna, domyśliła się jego źródła. Dość, że podjęła próbę pomocy. Podeszła do Syna i powiedziała krótko: „Nie mają już wina” (J 2, 3). Sądziła może, że skrzyknie swoich uczniów, pójdą do najbliższego sprzedawcy i przyniosą, co potrzeba. Tymczasem z ust Jezusa padła dziwna odpowiedź: „Czyż to moja, lub Twoja sprawa, Niewiasto? Czyż jeszcze nie nadeszła godzina Moja?” (J 2, 4). Maryja zrozumiała, że Jezus nie ma na myśli zwyczajnego zakupu wina, ale działanie, które objawi Jego naturę i misję. Wiedziała, że trzy dni temu Jan Chrzciciel ogłosił ludowi, iż ujrzał Ducha, który jak gołębica zstępował z nieba i spoczął na Nim (por. J 1, 32), a potem nazwał Go Barankiem Bożym. Matczyne serce mówiło Jej, że nadszedł Jego czas. Z tym poczuciem zwróciła się do sług z wezwaniem: ,,Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie” (J 2, 5). Na Jego rozkaz napełnili stągwie wodą, zaczerpnęli i zanieśli staroście weselnemu. A gdy ten zachwycał się przyniesionym przez nich winem, zrozumieli, że byli świadkami cudu.
Pierwszy cud. Dlaczego właśnie taki? Dlaczego zamiana wody w wino? Każdy, kto znał Pismo, wiedział jak często prorocy odwoływali się do symbolu wina. Jego brak, ukazywany zazwyczaj w kontekście zaślubin, oznaczał niedolę Izraela, który odwracając się od Boga popadał w niewolę i uciemiężenie. Tak na przykład przemawiał Bóg przez usta Izajasza:
Dlatego ziemię pochłania przekleństwo, a jej mieszkańcy odpokutowują; dlatego się przerzedzają mieszkańcy ziemi i mało ludzi zostało. Młode wino w smutku, winnica podupadła, wzdychają wszyscy ludzie wesołego serca. Ustała wesołość bębenków, ucichła wrzawa hulających, umilkł wesoły dźwięk cytr. Nie piją wina wśród pieśni… (Iz 24, 6-8)
Podobnie lamentował Jeremiasz:
Ustała radość i uciecha w sadzie i w ziemi Moab. Skończyło się wino w tłoczniach, nikt go nie wytłacza; pieśń radosna nie jest już pieśnią wesela (48, 33)
Przeciwnie, obfitość wina była w mowach proroków symbolem Bożego wybawienia. Izajasz wzywał w imieniu Boga pragnącego wyzwolić Izraela: ,,O, wszyscy spragnieni, przyjdźcie do wody, przyjdźcie, choć nie macie pieniędzy! Kupujcie i spożywajcie, dalejże, kupujcie bez pieniędzy i bez płacenia za wino i mleko!” (55,1). Przez usta proroka Amosa Bóg zapowiadał: ,, Uwolnię z niewoli lud mój izraelski – odbudują miasta zburzone i będą w nich mieszkać; zasadzą winnice i pić będą wino; założą ogrody i będą jeść z nich owoce. Zasadzę ich na ich ziemi, a nigdy nie będą wyrwani z ziemi, którą im dałem” (9, 14-15).
Cóż więc mogła oznaczać ta obfitość dobrego wina, które Pan Jezus dawał w darze nowożeńcom i weselnym gościom, jak nie to, że nadszedł czas spełniania się owych proroctw. Nadszedł czas działania miłości Boga pragnącego wyzwolić ludzkość, która okazała się niewierną oblubienicą i popadła w niewolę grzechu. Oto pojawił się Ten, który jako Oblubieniec poślubi ją na nowo, odnowi raz zawarte przymierze i sprawi, że rozraduje się winem Jego łaski.
Nie przypadkiem podczas Ostatniej Wieczerzy Pan Jezus wziął w swe ręce kielich pełen wina i powiedział: ,,Pijcie z niego wszyscy, bo to jest moja Krew Przymierza, która za wielu będzie wylana na odpuszczenie grzechów. Lecz powiadam wam: Odtąd nie będę już pił Z tego owocu winnego krzewu aż do owego dnia, kiedy pić go będę Z wami nowy, w królestwie Ojca mojego” (Mt 26, 27-29). Odtąd wino nie miało być już tylko symbolem przymierza Boga z ludźmi, symbolem Jego łaski. W dłoniach Chrystusa stało się skutecznym znakiem tego Przymierza, jakie Bóg zawierał z człowiekiem przez Jego Ofiarę. Stało się Jego Krwią, Jego obecnością, nośnikiem łaski zbawienia dla wszystkich pokoleń. Odtąd bowiem każdy, kto bierze udział w Eucharystii – weselnej Uczcie Przymierza – i korzysta z tej obfitości Wina, które od wieków staje się w niej Krwią Chrystusa, uczestniczy w Jego śmierci i zmartwychwstaniu, aż do dnia, w którym ostatecznie zasiądzie z Nim do stołu w domu Ojca.
Ilekroć dotyka nas zło, padamy ofiarą własnej słabości i niewierności, trzeba, abyśmy pamiętali, że wspólnota Kościoła nieustannie wstawia się za nami wraz z Maryją: Wina nie mają…, łaski nie mają… A Chrystus nie pozostaje obojętny. Przez ręce Kościoła podaje nam kielich eucharystycznego Napoju i wzywa: Bierzcie i pijcie, to jest Krew Moja! Oby nigdy nie zabrakło nam wiary i odwagi, aby czerpać z tej niezmierzonej obfitości łaski zbawienia.
Ks. Paweł Ptasznik