Siedem lat temu zmarł ks. prałat Tadeusz Juchas, wieloletni kustosz sanktuarium Matki Boskiej w Ludźmierzu. W trakcie choroby, która doprowadziła do jego śmierci, zorganizował jeszcze 50-lecie koronacji figury Królowej Podhala, 15 sierpnia 2013 r. Przy tej okazji wyznał, że czuje się jako kapłan spełniony, że jest wdzięczny Bogu i Matce Boskiej, że mógł doczekać tego jubileuszu. Nie był rozgoryczony chorobą, że mógłby tyle jeszcze zrobić. Dziękował Bogu za to, czego dokonał w swoim życiu.
Odszedł przedwcześnie i pomimo trwającej choroby niespodziewanie. Wielu bliskich mu osób wspomina go z wdzięcznością za to, jaki był i co wniósł w nich życie. Również i ja miałem okazję spotkać go pod koniec la 70. jako wikariusza w mojej rodzinnej parafii w Wieliczce. Od tamtego czasu nasze drogi życia się przeplatały, zwłaszcza kiedy zostałem kapłanem i pomagałem ks. Tadeuszowi w pracy w sanktuarium maryjnym na Podhalu.
Spośród wielu cech, którymi się wyróżniał, była jedna, moim zdaniem szczególnie ważna – poczucie współtworzenia lokalnej historii, kontynuowania dzieła starszych pokoleń dla tych, co przyjdą po nas. Szczytowym momentem tego była wizyta św. Jana Pawła II w sanktuarium w Ludźmierzu, 7 czerwca 1997 r., której był organizatorem.
Wieczorem tego dnia, w rozmowie ze mną, powiedział m.in. takie słowa: „Ludźmierz dziś przeszedł sam siebie. Drugiego wydarzenia o takim znaczeniu już chyba nie będzie…”. Faktycznie, wtedy sanktuarium ludźmierskie stało się centrum modlitwy różańcowej dla całego Kościoła, prowadzonej przez papieża.
Pamiątką tamtego dnia jest „Ogród Różańcowy”, z pomnikiem modlącego się Jana Pawła II w centrum. Obecnie stanowi zaproszenie do modlitwy dla wszystkich, którzy nawiedzają to sanktuarium.
Historia Ludźmierza toczy się nadal. Modlitwa trwa. Sanktuarium żyje i rozwija się. Jesteśmy ogniwem w łańcuchu pokoleń. Dziedzictwo wiary trzeba przekazać następnym generacjom. Dziś, w sytuacji postępującej szybko sekularyzacji, jest to trudny, ale nieodzowny wysiłek.
Ksiądz Juchas zapewne wstawia się u Matki Bożej za tymi, którzy nawiedzają sanktuarium podhalańskie, którzy w nim pracują i troszczą się o nie.
Ks. Andrzej Dobrzyński
Fot. SFV