Zaczęło się od uzdrowienia teściowej Szymona. Wieść o uzdrowicielskiej mocy Chrystusa szybko rozeszła się po całej okolicy Kafarnaum. U drzwi domu Szymona tłumnie zaczęli gromadzić się ludzie obciążeni chorobami ciała i ducha. Ich największym pragnieniem było odzyskanie zdrowia. Szukali Jezusa – uzdrowiciela. On „uzdrowił wielu dotkniętych rozmaitymi chorobami” (Mk 1, 34). Dlaczego nie wszystkich? Mógł przecież tego dokonać. Chrystus, nie zważając na to, że wielu nadal oczekiwało na Jego interwencję, „gdy jeszcze było ciemno, wstał, wyszedł i udał się na miejsce pustynne, i tam się modlił” (Mk 1, 35).
Mimo palącej potrzeby działania, oddawał się samotnej modlitwie. Nie rozumieli tego Apostołowie, którzy odnalazłszy Go, przypominali z naciskiem o tych, co pozostali z nadzieją na odzyskanie zdrowia: „Wszyscy Cię szukają” (Mk 1, 37). Jezus jednak nie zamierzał do nich wrócić. Wiedział, jak bardzo pragną, by ich uzdrowił, ale równocześnie był świadom, że ludzie potrzebują czegoś o wiele ważniejszego, co wyznacza Jego główne zadanie: „Pójdźmy gdzie indziej, do sąsiednich miejscowości, abym i tam mógł nauczać, bo na to wyszedłem” (Mk 1, 38).
Zasadniczą misją Chrystusa było głoszenie Ewangelii o królestwie Bożym i wprowadzenie tego królestwa w ludzką historię. Co prawda trzeba było, by karmił głodnych, głosił uwolnienie więźniom, przywracał wzrok niewidomym i wolność zniewolonym; trzeba było, by leczył to, co chore w ludzkiej rzeczywistości i by w ten sposób wypełniał zapowiedzi proroków (por. Łk 4, 18 nn). To jednak miał być tylko początek, wstęp do głoszenia Ewangelii – czytelny znak dla ludzi, że nadszedł czas Bożego królestwa. Przez te gesty Pan Jezus budził wiarę w wyzwalającą miłość Ojca i wzywał, aby dać na tę miłość godną odpowiedź. To dlatego tak często zanim dokonał uzdrowienia pytał o wiarę, a odpuszczenie grzechów motywował miłością żałującego. Wychodzenie naprzeciw doczesnym potrzebom ludzi było jedynie zapowiedzią zaspokojenia podstawowej potrzeby człowieka – odkupienia, którego Chrystus miał dokonać na drzewie krzyża.
Misja Mesjasza obejmowała trzy wymiary. Jako Pasterz, miał być przewodnikiem owiec – prowadzić je bezpiecznie do ostatecznego celu, umacniać słabe i leczyć chore, troszczyć się o to, co niezbędne w ich codzienności. Jako Prorok, miał głosić ludziom dobrą nowinę o zbawieniu i o królestwie Ojca, które ma się stać ich udziałem. Jako Kapłan, Chrystus miał oddawać chwałę Ojcu, uświęcać ludzi Jego łaską, a w końcu otworzyć im bramy królestwa niebieskiego składając ofiarę z samego siebie. Pan Jezus był świadom tego wszystkiego. To dlatego odszedł z Kafarnaum, z domu Szymona. Pragnął spełniać wszystkie trzy wymiary swej misji w harmonii. Nie chciał, aby ludzie szukali Go tylko jako uzdrowiciela czy karmiciela. Chciał, aby mogli rozpoznać w Nim Mesjasza, to znaczy Pasterza, Proroka i Kapłana.
Po swojej śmierci i zmartwychwstaniu, Chrystus przekazał swą potrójną misję Kościołowi. W kontekście dzisiejszej Ewangelii staje się jasne, że spełnienie tego posłannictwa wymaga i dziś zachowania harmonii pomiędzy trzema wymiarami zbawczego działania. Inaczej mówiąc, trzeba, aby w działalności Kościoła były zachowane właściwe proporcje pomiędzy troską o doczesne potrzeby ludzi (czyli działalnością pasterską), przepowiadaniem Ewangelii (czyli spełnianiem zadań prorockich) i dziełem uświęcania (czyli misją kapłańską). Nie można więc sprowadzać wspólnoty wierzących do roli organizacji charytatywnej, ani też zamykać jej w zakrystii, przyznając prawo jedynie do modlitwy i milczącej akceptacji różnorakich niesprawiedliwości społecznych.
Włączając się w spełnianie zadań Kościoła musimy pamiętać, że działalność na rzecz poprawy warunków socjalnych ludzi czy w obronie praw człowieka nie może wyprzeć dzieła ewangelizacji i uświęcania, ale ma z niego wypływać i jemu służyć. W konkrecie życia oznacza to, że spełniając dobre dzieła nie można zapomnieć o głoszeniu słowa Bożego, o przyprowadzaniu do źródła łaski uświęcającej – sakramentów.
Z drugiej strony uświadomienie sobie, że Kościół ma do spełnienia potrójną misję, sprawia, że żywimy wobec niego właściwe oczekiwania i możemy uniknąć błędu wysuwania postulatów, które nie mogą być spełnione. Kto bowiem nie oczekuje od Kościoła środków zbawienia, a jedynie materialnej pomocy albo oparcia dla swych politycznych ambicji, prędzej czy później zawiedzie się i odejdzie tam, gdzie prawa i preferencje dyktuje koniunktura albo siła władzy.
„Wszyscy Cię szukają” (Mk 1, 37). Ewangelia opisuje całe tłumy ludzi, którzy szukali Chrystusa tylko po to, aby odzyskać zdrowie, jeść chleb do sytości, uzyskać potwierdzenie dla swych poglądów filozoficznych i religijnych, a nawet, by podchwycić Go w mowie, oskarżyć, pojmać, zabić. Mniej liczni byli ci, którzy przychodzili, aby się z Nim modlić, zasłuchać się w Jego słowa, wspólnie spożywać paschę, a w końcu stanąć pod krzyżem. Ci zrozumieli, że najcenniejsze, co mogą od Niego otrzymać, to Jego miłość, która zwycięża śmierć. Od nich, od Apostołów i Świętych możemy uczyć się właściwego spojrzenia na misję Chrystusa i Kościoła, a potem na ich wzór włączyć się w dzieło jej harmonijnej realizacji.
Ks. Paweł Ptasznik
Fot. Adolfo Felix/Unsplash.com