Wielu współczesnym wydaje się, że istota chrześcijaństwa zawiera się w spełnianiu dobrych czynów. W ich rozumieniu dobry chrześcijanin to ten, kto angażuje się na rzecz ubogich, bezdomnych, potrzebujących materialnej albo duchowej pomocy. Widoczny owoc działalności charytatywnej lub społecznej jest dla nich wykładnikiem wielkości człowieka oraz kryterium oceny jego postawy religijnej i moralnej. Odwołują się oni do sentencji Pana Jezusa: „Nie jest dobrym drzewem to, które wydaje zły owoc, ani złym drzewem to, które wydaje dobry owoc” (Łk 6, 43). W myśl tej zasady, widząc spełniającego dobro, skłonni są oni przymrużyć oko na to, kim jest ów człowiek, w jaki sposób żyje, jakie wartości propaguje, jakie są motywacje jego działania. Liczy się tylko widoczny skutek.
Wyraźnie zapominają oni o dalszej części wypowiedzi Pana Jezusa: „Dobry człowiek z dobrego skarbca swego serca wydobywa dobro, a zły człowiek ze złego skarbca wydobywa zło. Bo z obfitości serca mówią jego usta ” (Łk 6, 45). Mistrz z Nazaretu, mówiąc o owocach, nie miał na myśli jedynie widzialnych efektów ludzkiego działania. Aby właściwie ocenić miarę dobroci człowieka, trzeba wziąć pod uwagę przede wszystkim stan jego serca. Ten zaś najłatwiej rozpoznać po jego wypowiedziach. „Hodowlę drzewa poznaje się po jego owocach, podobnie serce człowieka – po rozumnym słowie” (Syr 27, 6). Prawdziwa dobroć ludzkiego serca objawia się więc w pełni w czynach i słowach. Tych dwóch elementów nie można rozdzielać. Jest kłamcą ten, kto wiele mówi o dobru, lecz słów swoich nie wprowadza w życie. Tracą znaczenie wielkie dzieła, jeśli słowa im towarzyszące zdradzają fałszywe intencje sprawcy.
Nie potrzeba wielkiej wiary, by dostrzec to zafałszowanie. Jest to doświadczenie ogólnoludzkie. Świat bez trudu rozpoznawał w Matce Teresie z Kalkuty apostołkę dobroci, gdyż jej czyn i słowo pozostawały w idealnej harmonii. Z równą łatwością ludzie myślący dostrzegają, że treść deklaracji proponowanych podczas konferencji ONZ w Kairze (1994) czy w Pekinie (1995) odsłoniła anty ludzkie tendencje w łonie Organizacji, która tyle dokonała na polu walki o prawa człowieka. Potrzeba jedynie czujności, aby wsłuchując się w ludzkie wypowiedzi, ocenić, co kryje się pod efektowną powłoką czynów.
Chrześcijanina nie może zwieść fatalna zachęta: Rób, co chcesz! Kimkolwiek byś był, cokolwiek kryjesz w sercu, to nie ma znaczenia; jeżeli jesteś hojny, gotowy pomagać ludziom, to wystarczy – już jesteś dobry. Bankowy malwersant chętnie ofiaruje nawet miliardy, by zakryć swe oszustwa i poczuć się w jednym momencie usprawiedliwionym. Czy jest to jednak dobry owoc? Czy nie jest to cierpka jagoda wyrosła na ludzkiej krzywdzie? Nie trzeba jednak patrzeć na innych. Trzeba pytać siebie o motywację czynów: na ile są one zgodne z tym, co ukrywa się w sercu i co wyrażają słowa? ,,Jałmużna uwalnia od śmierci i oczyszcza z każdego grzechu” (Tb 12, 9), ale ,,lepsza jest modlitwa ze szczerością i jałmużna ze sprawiedliwością aniżeli bogactwo z nieprawością” (Tb 12, 8).
Nauka Pana Jezusa jest jednoznaczna – nie: rób, co chcesz, byłeś dał, ale: z obfitości prawego serca niech płyną wasze słuszne czyny i słowa, aby dobroć wasza nie była połowiczna! Owoc pracy rąk niech będzie znakiem owoców ducha!
Ks. Paweł Ptasznik
Foto. Dawid Labno/Unsplash.com