Dzisiejsza liturgia słowa Bożego ukazuje, że życie chrześcijanina zależy od tego, jakie miejsce ma w nim Jezus, kim On jest dla osoby wierzącej.
Trafną odpowiedzią są słowa Piotra, że Jezus jest „Mesjaszem Bożym”, jest naszym Zbawicielem. To jest prawda obiektywna, dogmat, stwierdzenie katechizmowe, ale Jezus precyzuje pytanie: „A wy za kogo Mnie uważacie?” Oczywiście są różne odpowiedzi. Chodzi jednak o to, by obiektywna prawda o Jezusie, Synu Boga, stała się prawdą kształtującą życie osoby wyznającej wiarę w Niego. Jezus zrobił egzamin swoim uczniom i do nich skierował słowa zapowiedzi o swoim cierpieniu, śmierci i zmartwychwstaniu.
Słowa z Księgi Zachariasza stają się czytelne w świetle zapowiedzi Jezusa, że Syn Człowieczy będzie wiele cierpiał, zostanie zabity i zmartwychwstanie. Z przebitego boku Zbawiciela wytrysło źródła „obmycia z grzechów i zmazy” – co zapowiedział prorok. Apostoł Jan stojąc pod krzyżem na Kalwarii wspomniał na te słowa, widząc śmierć Jezusa. Napisał także „Zaświadczył to ten który widział, a świadectwo jego jest prawdziwe. On wie, że mówi prawdę, abyście i wy wierzyli” (J 19,35). Prawda o Synu Bożym, który na krzyżu oddaje życie z miłości do człowieka nie może pozostać tylko piękną historią, ale winna kształtować historię każdego z nas.
W dzisiejszej Ewangelii Jezus „mówił też do wszystkich”. Powiedział, że „jeśli ktoś chce iść za Nim, niech się zaprze samego siebie, niech co dnia bierze krzyż swój i niech Mnie naśladuje”. Tak jak krzyż stał się znakiem Chrystusowego życia, tego, że On oddał życie z miłość do ludzi, tak i niesienie krzyża ma być znakiem życia Jego uczniów.
U św. Łukasza znajdujemy słowa, by „brać krzyż co dnia”. Nie znajdujemy tego wtrącenia w opisie analogicznej sceny u pozostałych synoptyków.
Pójście za Jezusem nie koniecznie musi oznaczać heroizm, choć nie brakuje sytuacji, że wymaga dużej odwagi, ale co dnia wymaga pokornej wierności, by iść za Nim drogą zbawienia. Apostoł Paweł wyjaśnił w drugim czytaniu, że chrzest oznacza „przeobleczenie się w Chrystusa”.
Życie chrześcijanina, idącego z krzyżem za Mistrzem, nie jest masochizmem i życiowym pesymizmem, ale realizmem płynącym z wiary. „Dosyć ma dzień swojej biedy” (Mt 6,34). Zawsze trzeba wymagać od siebie, zawsze są trudności, które należy pokonać, wyzwania, która trzeba podjąć w imię wierności Chrystusowi niosącemu krzyż zbawienia.
Trafnie ujął tę prawdę Cyprian Kamil Norwid:
Nie za sobą z krzyżem Zbawiciela, ale za Zbawicielem z krzyżem swoim, ta jest zasada wszechharmonji społecznej w chrześcijaństwie – ten jest tego, co zowią materjalnie specjalnościami, rytm i akord. Ta to jest nareszcie tajemnica ruchu sprawiedliwego.
Ks. Andrzej Dobrzyński
Fot. Unsplash.com