Pustynne jadowite węże siały wśród Izraelitów śmierć. Zrozumieli, że jest to konsekwencja odwrócenia się od Boga, który prowadził ich do Ziemi Obiecanej. Szybko też zdali sobie sprawę, że jedynie On może ich uchronić przed tą plagą. Prosili więc Mojżesza: „Zgrzeszyliśmy, szemrząc przeciw Panu i przeciwko tobie. Wstaw się za nami do Pana, aby oddalił od nas węże” (Lb 21, 7). Na prośbę Mojżesza Bóg dał im znak, dzięki któremu mogli uniknąć śmierci. Na wysokim palu umieszczono miedzianego węża. Wystarczyło, by ukąszony nań spojrzał, aby pozostał przy życiu. Izraelici wiedzieli dobrze, że wąż to tylko znak, przypominający im o bliskiej obecności Boga, który swoją mocą zachowuje ich przy życiu. Owo spojrzenie na węża było aktem wiary – oczyma ducha sięgali dalej, ku nieskończonej wszechmocy Boga, który jest Panem życia i śmierci.
Do tamtego wydarzenia nawiązał Chrystus, aby wyjaśnić Nikodemowi najgłębsze znaczenie tego, co miało dokonać się na Golgocie: „Jak Mojżesz wywyższył węża na pustyni, tak potrzeba, by wywyższono Syna Człowieczego, aby każdy, kto w Niego wierzy, miał życie wieczne” (J 3, 14-15). Nie jest to proste porównanie. Pan Jezus, zestawiając wywyższenie węża z wywyższeniem Syna Człowieczego, wprowadza Nikodema w treść innego, o wiele bardziej wymownego znaku. Chce, aby Nikodem, stając pod Jego krzyżem, nie widział tylko tragicznej śmierci Człowieka, ale odkrył, że jest to skuteczny znak zbawczego działania Boga. By ogarnąć treść tego znaku potrzeba nowego spojrzenia wiary. Nikodem patrząc na krzyż nie musi sięgać oczyma ducha w nieskończoność i tam szukać działającego Boga. Może zatrzymać wzrok na umierającym Jezusie i w Nim samym odkryć Zbawcę, który daje życie. Patrząc jednak na znak Jego krzyżowej śmierci, musi uwierzyć wpierw, że Jezus, Syn Maryi, jest Synem Boga, którego Ojciec wiedziony miłością do ludzi posłał po to, aby przez swoją śmierć przyniósł życic światu. Trzeba też, aby Nikodem uwierzył, że życie, które przynosi umierający Chrystus, nie jest tym samym, które zyskiwali Izraelici patrząc na węża – On daje życie wieczne. W końcu, wiedziony wiarą w Syna Człowieczego, musi zrozumieć, że został On posłany i wydany na śmierć „nie po to, aby świat potępił, ale po to, aby świat został przez Niego zbawiony” (J 3, 17).
Odczytując w wierze znak Chrystusowego wywyższenia na krzyżu, można więc wniknąć w tajemnicę miłości Boga do człowieka, a dzięki temu zbliżać się do Niego z nadzieją na zbawienie, a nie z lękiem przed potępieniem. Pan Jezus mówi jednak, że tylko ten, „kto spełnia wymagania prawdy, zbliża się do światła, aby się okazało, że jego uczynki są dokonane w Bogu” (J 3, 21). Stając wobec znaku krzyża możemy czytać prawdę o stanie własnego życia i o tym, jakie jest nasze odniesienie do Boga; o bliskości i wierności Boga, który dał obietnicę zbawienia i dotrzymuje jej, nawet za cenę wydania na śmierć swojego Syna. A jest to prawda zobowiązująca – jest wezwaniem do nawrócenia, do wyjścia z ciemności, aby chodzić w świetle Chrystusa, w Nim żyć w taki sposób, aby naturalna śmierć była przejściem do wiecznego życia w Jego światłości.
Można patrzeć na krzyż i podziwiać go jako wspaniałe dzieło sztuki. Można widzieć w nim element biżuterii. Człowiek wierzący tymczasem odczytuje w znaku krzyża nieskończoną miłość Boga, który „własnego Syna nie oszczędził, ale Go za nas wszystkich wydał” (Rz 8, 32), i wie, że dzięki tej miłości został odkupiony i wezwany do zbawienia. Są także inne znaki, które Chrystus zostawił Kościołowi. To sakramenty. Uobecniają one w każdym czasie krzyżową śmierć i zmartwychwstanie Chrystusa, które dokonały się raz w historii. Chrystus dał je Kościołowi jako skuteczne nośniki Jego łaski. Potrzeba spojrzenia wiary, aby dostrzec w chrzcielnym zanurzeniu w wodzie, zanurzenie w śmierci Chrystusa i powstanie ze śmierci grzechu do nowego życia w Bogu. Znak pomazania czoła olejem i położenia ręki na głowie bierzmowanego oznacza przekazanie daru Ducha Świętego, którego Apostołowie otrzymali jako owoc Chrystusowego zmartwychwstania, aby stali się jego świadkami. W eucharystycznym Chlebie można rozpoznać obecnego rzeczywiście i aktualnie Chrystusa, który z nieskończonej miłości oddaje siebie całego człowiekowi, tak jak bez reszty oddał zań siebie w ofierze krzyża. Znak krzyża czyniony nad wyznającym grzechy ze słowami „ja ciebie rozgrzeszam” zawiera w sobie prawdę, że właśnie w tym momencie Chrystus, zwycięzca grzechu, śmierci i szatana, okazuje człowiekowi miłosierdzie i przywraca mu Boże życie. Gdy kapłan namaszcza olejem chorego, oczyma wiary można dostrzec Chrystusa, który sam przywracał zdrowie chorym, a po swym zmartwychwstaniu przekazał Apostołom moc uzdrawiania, na potwierdzenie wiarygodności ich apostolskiej misji. Publiczne, wobec Boga i ludzi, wyznanie miłości i woli dzielenia życia aż do śmierci, jakie składają narzeczeni udzielając sobie sakramentu małżeństwa, staje się znakiem obecności Boga, który ich jednoczy, umacnia ich miłość i uzdalnia do wierności. W końcu w sakramencie święceń widzimy znak rąk biskupa, które wkłada na głowę kandydata, wiarą zaś dostrzegamy Chrystusa, który przez dar Ducha Świętego obdarowuje człowieka swoim kapłaństwem, aby odtąd w Jego imieniu, więcej, nierozerwalnie zespolony z Nim, uobecniał na ołtarzu ofiarę krzyża i rozdzielał owoce zmartwychwstania. Nieskończony, niewidzialny Bóg przez wieki objawia siebie człowiekowi w znakach. Najbardziej czytelnym i skutecznym znakiem Jego obecności i zbawiającej miłości jest znak wywyższenia Chrystusa na krzyżu. Ilekroć spoglądamy na krzyż z wiarą, budzi się w nas nadzieja na życie wieczne w Chrystusie. Nadzieja ta powoli staje się rzeczywistością, gdy w sakramentach rozpoznajemy z wiarą znaki działania Boga i uczestnicząc w nich, coraz pełniej żyjemy życiem uwielbionego Syna Bożego. Oby każde spojrzenie na krzyż było odkryciem zbawczej miłości Boga! Oby udział w sakramentach był zawsze uczestnictwem w śmierci i zmartwychwstaniu Chrystusa, który daje życie wieczne!
Ks. Paweł Ptasznik
Fot. Stefan Kunze/Unsplash.com