„Wierzę w Ducha Świętego, Pana i Ożywiciela, który od Ojca i Syna pochodzi; który z Ojcem i Synem wspólnie odbiera uwielbienie i chwałę; który mówił przez proroków” – artykuł Credo, który wypowiadamy w każdą niedzielę. Czasem czynimy to mechanicznie, nie zastanawiając się nad treścią tych słów. Nawet jeśli towarzyszy im odrobina refleksji, to mamy jedynie mglistą ideę tego, kim jest Duch Boży. Wiemy, że jest Bogiem, trzecią osobą Trójcy, równą w istocie i majestacie Ojcu i Synowi, na równi z Ojcem i Synem godną czci. Mocą Ducha Świętego Stwórca dał początek światu i uczynił człowieka istotą duchową, na swój obraz i swoje podobieństwo (por. Rdz 1, 27). Duch wypełnia przepaść, jaka dzieli stworzonego człowieka od Nieskończonego Stwórcy. Przez swego Ducha Bóg komunikuje się z człowiekiem. W historii zbawienia, Duch prowadził ludzi po drogach wiary, przemawiając przez natchnionych proroków. W końcu, z Ducha Maryja poczęła Tego, który miał przynieść światu odkupienie. Są to prawdy katechizmowe, które przyjmujemy, zastanawiając się, czy mają one dla nas jakiekolwiek znaczenie. Do tej refleksji Ewangelia dzisiejszej niedzieli wnosi ważny element.
Jan Chrzciciel ogłasza światu prawdę o Jezusie z Nazaretu: „Oto Baranek Boży, który gładzi grzech świata. To jest Ten, o którym powiedziałem: Po mnie przyjdzie Mąż, który mnie przewyższył godnością, gdyż był wcześniej ode mnie” (J 1, 29-30). Jan mówił te słowa z pełnym przekonaniem, choć sam zaznacza: ,,ja Go wcześniej nie znałem” (J 1, 31). Skąd wypływała Jego pewność? Rozpoznał znak. Ujrzałem Ducha, który jak gołębica zstępował z nieba i spoczął na Nim” (J 1, 32). Duch Święty był znakiem rozpoznawczym Mesjasza, był to Znak tak jednoznaczny, że Jan nie miał cienia wątpliwości co do tego, kim jest Jezus. Ten, na którym spoczął Duch, nie mógł być nikim innym, jak Synem Bożym, Mesjaszem, oczekiwanym Odkupicielem. Dał więc świadectwo o Tym, ,,który chrzci Duchem Świętym” (J 1, 33). Zostaliśmy ochrzczeni Duchem Świętym. On zstąpił na nas w wodach chrztu, podobnie jak dokonało się to w życiu Jezusa. Dzięki niemu zostaliśmy wszczepieni w Chrystusa i żyjemy Jego życiem. To dzięki Duchowi Świętemu staliśmy się chrześcijanami.
On jest znakiem rozpoznawczym naszej chrześcijańskiej tożsamości. To ten Znak odróżnia nas od innych ludzi i jednoznacznie wskazuje na naszą godność dzieci Bożych w Chrystusie. Dziwny jest to Znak. Choć niewidoczny, może być czytelny. Objawia się On na różne sposoby w życiu każdego chrześcijanina, który jest uległy Jego natchnieniom. On budzi w nas wiarę i sprawia, że możemy doświadczać pełnej miłości obecności Boga w naszej codzienności. On, napełniając nas nadprzyrodzoną miłością, zamienia to doświadczenie w ufne powierzenie się Ojcu. On daje światło, które pozwala poznać, co jest wolą Ojca i jak spełnić ją, aby ostatecznie zjednoczyć się z Nim w niebie. Duch prowadzi nas po zawiłych ścieżkach tego świata, wskazując co dobre, a co złe. On daje moc do trwania w dobru i do pokonania zła. On nas usprawiedliwia i uświęca nasze myśli, pragnienia i czyny tak, że możemy być świadkami miłości Boga wobec świata. Duch Święty jest źródłem niezliczonych charyzmatów, dzięki którym możemy owocnie służyć wspólnocie ludzi wierzących i całemu światu.
To jednak, czy Znak ten jest czytelny, zależy w dużej mierze od nas. Tylko wtedy, gdy jesteśmy otwarci na Jego działanie w nas, możemy o Nim zaświadczyć. Jedynie człowiek modlący się może pokazać, że ma Ducha modlitwy. Ten, kto służy radą i pociechą, może objawić swego Ducha rozeznania. Pedagog z powołania, który z miłością uczy innych jak dobrze żyć, da wyraz prorockiemu Duchowi wychowania. Kto zna potrzeby ludzkie i z ochotą wychodzi im naprzeciw, może przekazać Ducha służby. Kto umie szanować czas i nie boi się wysiłku, pokaże, że jest naznaczony Duchem pracy. Wszystkie dary Ducha, które otrzymujemy, są Jego łaską, z którą trzeba współpracować, aby stało się jasne, kim jesteśmy jako chrześcijanie.
Po co ten trud? Czy tylko po to, by ktoś mógł powiedzieć: „Patrz, to chrześcijanin, bo ma w sobie Ducha”? Wysiłek otwarcia się na działanie Ducha przez modlitwę, przyjmowanie sakramentów, rozeznawanie i podejmowanie woli Bożej na każdy dzień, i dla nas samych jest owocny. Trzeba bowiem wiedzieć, że „owocem (…) Ducha jest: miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność, łagodność, opanowanie” (Ga 5, 22-23). Nie można zaprzeczyć, że kto ma te dary, jest szczęśliwy w tym życiu i osiągnie szczęście wieczne. Niech więc nasza chrześcijańska pogoda ducha będzie czytelnym znakiem Ducha Bożego, który w nas jest!
Ks. Paweł Ptasznik
Fot. Thai hamelin/Chokdidesign/Unsplash.com